Feministka cz. I
–
Wy
faceci jesteście tacy sami – rozpoczęła swój wywód Agata –
wszystkich was można wrzucić do jednego wora, a worem o ścianę, a
potem do rzeki. Macie w głowie tylko trzy rzeczy: najeść się,
popić i poruchać. Nic innego dla was się nie
liczy...
Uśmiechnąłem
się. Uwielbiałem te nasze dyskusje na temat różnic pomiędzy
kobietami a mężczyznami i "wojny" toczonej
między płciami. Agata była feministką. I to dość
bojową.
Jeżeli
trafił się jakiś dupowaty facet, niepotrafiący się odszczeknąć
lub niemający żadnych sensownych argumentów na swoją obronę, to
kończył marnie. Potrafiła zmieszać go z błotem. Śmiałem się,
że była skuteczniejsza od typowej betoniarki i miała podobną
mentalność. Jako jedyny z naszej rodziny potrafiłem stawić jej
czoła, a nawet skutecznie zaatakować i odnosić sukcesy. Muszę się
przyznać, że uwielbiałem te nasze pojedynki na argumenty.
Pojedynki te były nadzwyczaj zażarte i niekiedy krwawe, bo nie
oszczędzaliśmy się w słowach i sformułowaniach. Jeżeli ktoś
jednak myśli, że byliśmy zażartymi wrogami, to grubo się myli.
Lubiliśmy się bardzo, a nasze dyskusje były po prostu... no, po
prostu były. Czasem dla zwykłej draki, a może dlatego, że znane
jest powiedzenie: kto się lubi, ten się czubi. Czubiliśmy się
więc i bardzo lubiliśmy.
W
pełni ją rozumiałem i popierałem jej poglądy. Szczególnie te
dotyczące uzyskania i utrzymania równości płci pod każdym
względem. Także byłem za równością płci i nie upierałem się
przy tym, że męski punkt widzenia jest jednym słusznym i nigdy nie
traktowałem kobiet przedmiotowo czy też instrumentalnie.
Nie
rozumiałem tylko jej wyjątkowego zacietrzewienia i nieskrywanej
niechęci do facetów. Początkowo nawet uznawałem ją za lesbijkę.
To okazało się całkowitą nieprawdą, aczkolwiek wyznała mi
kiedyś, że miała homoseksualną przygodę z koleżanką. Nie
umniejszyło to wcale jej wartości w moich oczach, a nawet muszę
stwierdzić, że zapunktowała wtedy u mnie bardzo.
Te
animozje dotyczące płci brzydkiej nasiliły się wyjątkowo w
ostatnim czasie. Poglądy Agaty dotyczące nas, mężczyzn, wydawały
mi się być niesprawiedliwe. Nie wszyscy faceci są przecież
antyfeministycznymi świniami, traktującymi kobiety jako typowe
zlewy na spermę czy też ładne etui na penisa. Owszem, jesteśmy
gruboskórni i czasem nie mamy taktu, ale to nie powód, aby tak o
nas myśleć. Chyba wydarzyło się coś, o czym nie wiedziałem.
Być
może „przejechała się” na jakimś facecie, bo nie wierzyłem,
żeby raptem zmieniła orientację seksualną i ponownie zaczęła
preferować dziewczyny.
Znaliśmy
się przecież od dziecka, dużo czasu zawsze ze sobą spędzaliśmy
i od dawna się autentycznie przyjaźniliśmy. To była szczera
przyjaźń pozbawiona elementów seksualnych. Co prawda wielu
twierdzi, że przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest
niemożliwa, ale nam to akurat się udawało. Nie powiem, abym nie
miał ochoty zacieśnić stosunki między nami, bo Agata podobała mi
się i świetnie się rozumieliśmy, ale sam nie wiem dlaczego, nie
zrobiłem kroku, aby przenieść naszą znajomość na nieco wyższy
szczebel. Moglibyśmy zrobić to na spokojnie i bez żadnych
konsekwencji, bo nie byliśmy spokrewnieni.
–
O,
wypraszam sobie – postanowiłem zaprotestować, ale nie dała mi
kontynuować tego protestu.
–
Ale
tak jest. Jesteście prymitywnymi istotami myślącymi tylko o tym,
jak zaliczyć jakąś nową panienkę i ruszyć dalej w swych
podbojach. Potem chwalicie się w gronie kolegów i chełpicie
zdobyczą.
Coś
mi się tu zaczęło rozjaśniać w głowie, ale jeszcze nie byłem
do końca pewien.
–
Mogę
mówić tylko za siebie, więc jeżeli o mnie chodzi, to nigdy nie
próbowałem zaliczać kolejnych lasek, tylko dlatego, żeby
przesunąć się o kilka pozycji wyżej w męskiej hierarchii. To
raczej niektóre dziewczyny próbowały mnie zaliczyć. Chyba byłem
dobrą partią na osiedlu – roześmiałem się – nigdy nie
twierdziłem, że u kobiety najważniejsze są nogi – tu
zaczerpnąłem oddechu – bo najważniejsze jest serce...
–
Które
bije między nimi – przerwała mi złośliwie dokańczając moją
myśl.
– Ty
to powiedziałaś. Mnie w życiu takie bezeceństwo nie przyszłoby
do głowy, a na usta to już w ogóle.
Tu
śmialiśmy się już oboje, ale dyskusja trwała.
–
Nie
liczycie się z uczuciami innych. Ważne jest tylko to, żebyście wy
byli zadowoleni – mówiąc to wstała i podeszła do
okna.
Podążyłem
za nią i stanąłem tuż za plecami Agaty.
–
Coś
się stało? – spytałem – Ktoś cię skrzywdził?
W
moim głosie brzmiała autentyczna troska i przejęcie stanem mojej
kuzynki.
– Na
szczęście do tego nie doszło. Poza tym, że jesteście prymitywni,
to jeszcze ślepi i nie dostrzegacie ważnych rzeczy. Czasem
normalnie was nienawidzę. O wiele lepiej byłoby, gdyby was nie
było. Same dałybyśmy sobie jakoś radę.
A
więc udało mi się trafić. Rzeczywiście chodziło o zawód
sercowy.
–
Pamiętaj
tylko o tym, że żaden wibrator nie przytuli cię po wszystkim i nie
powie, jaka byłaś wspaniała.
–
Sprowadzasz
wszystko do seksu.
–
Sorry,
ale sama sprawiasz czasami wrażenie jakbyś bardzo potrzebowała
fiuta między nogami. Masz chyba jednak zbyt wielkie wymagania,
którym twój wybranek nie potrafi sprostać i stąd twoje
rozżalenie.
–
Żartujesz
sobie chyba.
–
Nie
– powiedziałem z całą pewnością w głosie.
Byłem
na sto procent przekonany, że mam rację. Znałem przecież dobrze
Agatę. Milczenie z jej strony upewniło mnie, że byłem na dobrej
drodze. Moje kolejne zwycięstwo nad nią stawało się faktem. Na
siłę odwróciłem Agatę tak, abyśmy stanęli twarzą w
twarz.
Następnie
szybkim ruchem przytrzymałem prawą dłonią jej głowę i zbliżyłem
swoje usta do jej ust. Zacząłem ją namiętnie całować.
–
Co
robisz? – spytała próbując odsunąć się ode mnie.
–
Chcę
ci pokazać, jacy mogą być faceci.
Znów
przywarłem do ust Agaty. Tym razem nasz pocałunek trwał bardzo
długo. Dużo dłużej od poprzedniej próby. Mogłem więc uznać to
za zapowiedź zwycięstwa. Początkowo, jakby nie reagowała, ale po
krótkiej chwili zaczęła mi go oddawać.
–
No
i co teraz? – spytała.
–
W
sensie naszego pocałunku? – odpowiedziałem pytaniem na
pytanie.
– A
niby czego? – to było pytanie numer trzy – naprawdę jesteście
niedomyślni
–
Biorąc
pod uwagę, że z tobą nigdy nic nie wiadomo, to wolałem się
upewnić.
– I
co? Jesteś już przekonany?
–
Tak
– odpowiedziałem i przystąpiłem do bardziej zdecydowanych
działań.
Opadliśmy
na łóżko wciąż się namiętnie całując. Agata potrafiła
jednak całować. Jakiś czas temu wątpiłem w to, ale rzeczywistość
przerosła moje oczekiwania.
C. D. N.
Zdjęcia: www.sexeo.pl
Komentarze
Prześlij komentarz