Poranna niespodzianka cz. I
Obudziłem się rano z ciężką głową. Mój kac nie był może monstrualny, ale odczuwałem go. Wczoraj byliśmy ze znajomymi na drinku. Oczywiście nie skończyło się na jednym i dziś odczuwałem tego konsekwencje. Powoli otwierałem oczy. Słoneczne światło bardzo mnie raziło. Wczoraj nie zasunąłem rolet i to był błąd. Rozejrzałem się dookoła. Gdy mój wzrok powędrował w lewą stronę, to aż podskoczyłem z wrażenia. Obok mnie leżała Karina – moja pasierbica, dokładniej mówiąc: córka mojej byłej partnerki, która mieszkała u mnie ze względu na to, że jej matka wyjechała na dwumiesięczne tourne po Stanach Zjednoczonych z orkiestrą symfoniczną. Biorąc pod uwagę rozrywkowy charakter Kariny, Iwona chciała mieć pewność, że ktoś będzie miał na nią baczenie. Ja nadawałem się do tego nadzwyczaj, bo zawsze mieliśmy świetny kontakt. Złośliwie mówiąc: miałem z Kariną lepszy kontakt, niż z jej matką w ostatnim okresie naszego związku. Przyjaciółmi jednak byliśmy nadal, a Karina była takim dyskretnym łącznikiem między nami.
"Co się tu odwala?" - to była moja pierwsza myśl. Nie przypominam sobie, żebym... a przecież nie byłem aż tak pijany, żeby nie pamiętać.
Wróciłem po północy, na lekkiej bani – to prawda, ale wziąłem prysznic i grzecznie położyłem się do łóżka. Daję głowę, że Kariny w nim nie było.
“O co tutaj chodzi? Co tu się odjebało?" – zastanawiałem się intensywnie.
Krew napłynęła mi do twarzy, a na skórze poczułem gęsią skórkę, która potężniała z każdą sekundą. Chciałem wstać i nawet w tym celu podniosłem kołdrę, ale natychmiast opuściłem ją z powrotem.
Karina leżała zwrócona do mnie tyłem. Miała na sobie bardzo krótką, białą koszulkę nocną, która odsłaniała jej zgrabne nogi i ładnie zarysowane pośladki. Co ciekawe, miałem je przed oczami w pełnej krasie, bo Karina nie miała na sobie majtek.
Jakiż to był piękny widok z samego rana. Zupełnie niespodziewany. Podniosłem kołdrę ponownie i przypatrywałem się z zachwytem. Mogłem bez ograniczeń podziwiać te niebanalne kształty, korzystając z tego, że Karina pogrążona była jeszcze we śnie i robiłem to bez żadnego skrępowania. Nawet powiedziałbym, że natrętnie. Owszem, byłem troszeczkę zawstydzony swoją śmiałością, ale instynkt wziął górę nad rozsądkiem. Musiałem mocno wziąć się w garść, aby nie wyciągnąć ręki i nie dotknąć tego skarbu. Poczułem, że szybko pęcznieją poniżej brzucha.
" O, ja pier... " - zmieniłem w ustach przekleństwo.
Położyłem się z powrotem na plecach ze wzrokiem wbitym w sufit. Myśli, jak szalone biegały po mojej głowie.
Czyżbym naprawdę zaliczył tę małolatę?! Iwona chyba mnie zabije, jeśli to prawda.
Z całej siły próbowałem przypomnieć sobie swój wczorajszy powrót. Nie. Nic zdrożnego się nie wydarzyło. Skąd więc Karina znalazła się w moim łóżku?!
Na to pytanie z pewnością sam sobie nie odpowiem. Muszę zaczekać do momentu aż Karina się obudzi i wyjaśni mi wszystko. Leżałem więc bez ruchu. Nie mam bladego pojęcia ile to trwało. Równie dobrze mogło to być pięć minut, jak i pół godziny. Wreszcie doczekałem się.
Karina powoli się budziła.
– Dzień dobry – odezwała się, odwracając w moją stronę i spoglądając na mnie.
– Dzień dobry – odpowiedziałem pozornie spokojnie, chociaż wewnątrz wszystko się we mnie gotowało – Jak minęła noc?
– Krótko.
– Wyjaśnisz mi: co robisz w moim pokoju?
Specjalnie nie użyłem zwrotu: " w moim łóżku".
– Spałam – odrzekła z prostotą.
– Okej... Ale dlaczego ze mną?! To znaczy, przy mnie... – trochę się zaplątałem.
– Ojej – jęknęła cicho – nie mogłam wczoraj usnąć, więc przyszłam do ciebie. Położyłam się obok i zasnęłam.
Aha. To teoretycznie wszystko wyjaśniało, ale chyba nie tak do końca. Czekałem na rozwinięcie. Nie doczekałem się jednak.
Karina odrzuciła kołdrę i usiadła zwrócona plecami do mnie. Po chwili wstała i przeciągnęła się rozkosznie. Myślę, że zrobiła to z pełną premedytacją. Było bowiem wiadome, że ten ruch odsłoni jeszcze bardziej jej pośladki. Naprawdę zgrabne, niesamowicie kształtne będące łakomym kąskiem do schrupania dla każdego. Przyznam się, że sam bym chętnie ich skosztował.
– Jesteś zawstydzony? – spytała odwracając się w moim kierunku.
– Troszeczkę – wyznałem zgodnie z prawdą.
– Nie przesadzaj – uśmiechnęła się – widziałeś pewnie nie jedną nagą kobietę. Nawet moją matkę. Dla twojej informacji, to zawsze sypiam bez majtek.
– Nigdy nie widziałem ciebie, ani nawet nigdy nie pomyślałem, że mogę cię taką zobaczyć. Jest to więc dla mnie trudne doświadczenie.
– No, to teraz widzisz.
– Nie wiem, czy powinienem.
– Przestań... ja się ciebie nie wstydzę – stwierdziła i nagle zadała nokautujące pytanie – Chcesz zobaczyć moją cipkę?
Teraz to kompletnie mnie zatkało. Wszystko szło w jakimś dziwnym kierunku. Gdybym był młodszy, to uznałbym go za dobry kierunek. Pewnie też dorwałbym już tę małolatę i...
Dobrze się stało, że od pasa w dół byłem przykryty kołdrą, więc ona dobrze zamaskowała moje podniecenie. Było ono naprawdę spore. Mój członek był naprężony na maksa i prawie wyrywał się z niewoli bokserek.
Milczałem. Karina wykorzystując chwilę zawieszenia między nami podniosła powoli swoją nocną koszulkę odsłaniając swą idealnie wydepilowaną piczkę.
Znieruchomiłem z wrażenia. Karina tymczasem, nic nie robiąc sobie z mojego stanu, podeszła do mnie bardzo blisko i stanęła tuż przede mną, mając przez cały czas uniesioną koszulkę nocną.
– I jak ci się podobam?
– Jesteś bardzo ładna i zgrabna i bardzo seksowna i... myślę, że nie powinienem na ciebie taką patrzeć.
– Dlaczego?
– Jestem od ciebie dużo starszy, znam cię praktycznie od dziecka, byłem z twoją matką... chcesz więcej powodów? – spytałem.
– To nic nie znaczy – odparła z prostotą.
– Może dla ciebie, ja jednak jestem skonfundowany.
– Skonfu... Co?
– Dobra. Nieważne. Idź do swojego pokoju i ubierz się, zanim dostanę zawału serca z wrażenia.
– Więc wywarłam na tobie wrażenie?
– Wielkie. Dlatego może wyjdź już z mojego pokoju zanim dostanę zawału serca na miejscu, albo rzucę się na ciebie i będę chciał od ciebie czegoś więcej
– To byłoby fajne – stwierdziła.
Poczułem się jakbym dostał pałą w łeb. To uderzenie wręcz powaliło mnie na glebę. Kto wymyślił taki poranek? Nigdy w życiu nie spodziewałbym się, że wraz z porannymi promieniami słońca zobaczę nagą, piękną dziewczynę, która niewątpliwie miała na mnie ochotę. Możliwe też, że miała ochotę tylko zabawić się moim kosztem. Napiąć mnie do granic wytrzymałości, a potem odsunąć na bok jak niepotrzebną zabawkę. Nie wiedziałem co o tym myśleć. Do głowy wpadł mi pewien pomysł, który wydał się doskonały na tę chwilę. Wstałem i oświadczyłem, że idę do kuchni zrobić kawę.
– Mnie też zrób – usłyszałem głos Kariny gdy zmierzałem w stronę drzwi.
Komentarze
Prześlij komentarz