Opowiadanie na Dzień Chłopaka (2025) cz.I
Ten serial śledziliśmy od ponad półtora miesiąca i wreszcie dobrnęliśmy do końca. Uparliśmy się, aby oglądać go razem, gdy tylko mieliśmy czas. Zakończenie piątego sezonu naszego ulubionego serialu było niezwykle epickie. Fabuła do samego końca trzymała w napięciu.
– Uuu... – Kasia podniosła się i przyciągnęła, jak kotka – i oto nadszedł finał – stwierdziła niezaprzeczalny fakt – Jakie są twoje wrażenia? – spytała.
– Niezłe – stwierdziłem zgodnie z prawdą.
– Co teraz będziemy robić?
– Nie wiem.
– Ale ja wiem – powiedziała siadając mi na kolanach – Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Chłopaka.
Przybliżyła się do mnie i pocałowała namiętnie w usta. Oczywiście nie pozostałem na to obojętny. Nasz pocałunek był bardzo długi i bardzo namiętny.
Wreszcie poruszyła tę kwestię. Dziś był 30 września, a więc Dzień Chłopaka właśnie. Ja byłem chłopakiem, dodatkowo chłopakiem Kaśki, więc z czystym sumieniem mogłem świętować. Razem mogliśmy świętować.
Jeszcze kilka minut temu nie było to takie pewne. Przez cały dzień Kaśka nawet nie zająknęła się na temat tego jedynego w roku dnia. Nie wspomniała o tym ani jednym słowem. Na początku nieco się tym zaniepokoiłem. Czyżby zapomniała? Czy może były jakieś inne przyczyny?
Ulżyło mi więc. Nie zapomniała!...
– Mam też dla ciebie prezent – powiedziała z tajemniczym uśmiechem na twarzy wpatrując się w moje oczy.
– To bardzo miłe z twojej strony – ja także się uśmiechnąłem – już myślałem że zapomniałaś.
– Chciałam cię tylko przetrzymać w niepewności i wzmocnić efekt.
– Czyżby to miało być coś wybuchowego?
– Zobaczysz...
Kaśka wstała.
– Daj mi jednak chwilę. Wytrzymasz?
– Wytrzymam – odpowiedziałem z pewnością w głosie.
– To zaczekaj. Zaraz wrócę. Zamknij tylko oczy i nie podglądaj, dobrze?
– Jasne.
Posłusznie zamknąłem oczy. Ciekawe co wymyśliła? Nie miałem absolutnie koncepcji. To mogło być wszystko.
Ta sprawa bardzo mnie zaciekawiła i już nie mogłem się doczekać rozwiązania tej wielkiej zagadki.
"Chodziliśmy" ze sobą już ponad dwa lata. Wielkie uczucie wybuchło między nami na początku mojego drugiego roku nauczania w tym szacownym liceum, bo Kasia była rok młodsza. Uczucie jednak było wielkie i szybko zdążyła się wytworzyć między nami silna więź. Aczkolwiek na początku nic z tego nie zapowiadało.
Nasze pierwsze spotkanie było bardzo ciekawe. Kiedyś na pewno będzie opowiadane w charakterze anegdotki.
Tego dnia umówiliśmy się z chłopakami na boisku, aby pokopać trochę w piłkę, bo nasz dystans do Lewandowskiego zwiększał się z każdym dniem. Rozgrywaliśmy więc spokojnie nie ważny meczyk.
Po którymś ze strzałów na bramkę, która minimalnie minęła chorągiewkę kończącą boisko, piłka potoczyła się w stronę trybun, gdzie siedziała jakaś dziewczyna. Miałem najbliżej, więc pofatygowałem się w stronę futbolówki.
– Hej, Mała! – krzyknąłem w stronę dziewczyny – Podałabyś piłkę?
Nieznajoma podniosła się powoli i spojrzała na mnie przeciągle.
– Mała, to jest moja cipka – odrzekła dobitnie – a ja jestem po prostu niewysoka.
Za pleców dobiegł mnie śmiech kumpli. Ja także się uśmiechnąłem słysząc tą ciętą ripostę. "Mała, ale wyszczekana" - pomyślałem. Dziewczyna jednak piłkę podała. Kopnęła ją w moją stronę tak, że trafiła centralnie w podbrzusze. Uderzenie nie było silne i nie zrobiło mi jakieś krzywdy, ale zdjąłem się w pół. Dziewczyna ruszyła w moją stronę.
– Nic ci się nie stało? – spytała z autentyczną troską w głosie.
– Nie, nie wszystko jest w porządku.
– Przepraszam, nie chciałam.
– A kto cię tam wie – stwierdziłem uśmiechając się nieco złośliwie do nieznajomej.
Wyglądała całkiem zwyczajnie. Niewysoka, w okularach, z ciemnymi włosami zaczesanymi w kitkę, ubrana w powycierane jeansy i biały t-shirt. Na nogach miała zwykłe tenisówki chińskiej produkcji. Pod pachą trzymała dość grubą książkę.
"Chyba jakaś intelektualistka" - wydedukowałem. Po chwili wróciliśmy do meczu, a dziewczyna na trybuny do czytania książki. Obserwowała jednak nasze boiskowe dokonania.
Zrobiła na mnie duże, pierwsze wrażenie. Spodobała mi się.
C. D. N.
Zdjęcia: www.sexeo.pl
Komentarze
Prześlij komentarz