Opowiadanie na Dzień Chłopaka (2025) cz.II
Po meczu szybki prysznic i powoli zaczęliśmy zbierać się do domu. Nieznajoma dziewczyna czekała na mnie przed wyjściem.
– Hej – odezwałem się pierwszy na jej widok – czekasz na mnie, aby mnie dobić?
– Tak – uśmiechnęła się wesoło – nie dokończyłam dzieła zniszczenia, więc chcę to nadrobić.
– Fajnie, ale czemu wybrałaś właśnie mnie?
– Podobasz mi się.
– I wszystkich, którzy ci się podobają traktujesz właśnie w taki sposób.
– Nawet ostrzej.
– Czyli: mogę uważać się za szczęściarza?
Dziewczyna pokiwała tylko głową.
– W ramach przeprosin dam się zaprosić na lody – dodała uśmiechając się perliście.
Jawnie na mnie leciała. To dało się wyczuć. Jej sygnały były tak wyraźne, że chyba tylko idiota by się nie zorientował o co chodzi. Ja do idiotów się raczej nie zaliczałem, więc... Poszliśmy razem do cukierni w centrum.
Dziewczyna miała na imię Katarzyna.
I taki był początek...
Usłyszałem, że cicho otwierają się drzwi łazienki a potem ciche kroki. Poczułem, że Katarzyna stoi tuż przede mną. Do moich nozdrzy dobiegł subtelny zapach aloesu. Nie otwierałem oczu, chociaż miałem na to wielką ochotę. Dałem jednak słowo i musiałem go dotrzymać. Czekałem na pozwolenie. Wkrótce je usłyszałem.
– Już – cichy głos Kaśki zabrzmiał bardzo wyraźnie.
Powoli otwierałem oczy. Po sekundzie, może dwóch sekundach moje oczy zrobiły się wręcz ogromne. Nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem. Kaśka stała przede mną prawie naga. Prawie, bo w talii " przewiązała się " czerwoną aksamitną wstążką, a na brzuchu jej widniała fantazyjnie zawiązana kokardka. Z tego wrażenia otworzyłem usta " strzelając" przysłowiowego karpia. Zdębiałem. Zjeżyły mi się wszystkie włosy na ciele, nawet te, których nie miałem. Zrobiło mi się gorąco, a nawet duszno. Wstrzymałem oddech. Zaskoczenie było kompletne. Tego się absolutnie nie spodziewałem, ani nie śmiałem o tym marzyć.
Jaka ona była piękna... Jej ciało było absolutnie idealne... Każdy jego element był wzorcem... Taka mi się wydawała. W sumie: po raz pierwszy widziałem na żywo nagą dziewczynę. Na żywo i tak blisko mnie. Te wszystkie niesamowite laski ze zdjęć i filmów mogły się przy niej schować. Katarzyna była chodzącym ideałem i wzorcem piękna. I była moją dziewczyną. Wielu mi jej zazdrościło. Ja sam nie mogłem uwierzyć w to, że jest ze mną. A teraz... Teraz nie mogłem uwierzyć w to, że stoi przede mną taka, jak ją Pan Bóg stworzył.
Nie mogłem zebrać żadnej rozsądnej myśli. Wszystkie w mojej głowie kotłowały się, jak szalone. Było ich całe mnóstwo. Niezliczona ilość myśli krzyczała we mnie jednocześnie co stanowiło niesamowity kociokwik. Byłem, jak sparaliżowany. Nie mogłem się ruszyć i wydaje mi się że już od dłuższego czasu nie oddychałem. Krew w szalonym tempie przepływała rurociągami żył i spowodowała wielkie podniecenie. Mój penis zareagował natychmiastowo zwiększając swoją objętość i prawie rozrywając moje majtki w szwach.
Patrzyłem z niemym zachwytem na stojącą przede mną Kaśkę. Patrzyłem na jej piersi w kształcie cytrynki, na jej płaski brzuch przepasany czerwoną wstążką, która tworzyła kokardę nad owłosionym wzgórkiem łonowym, na idealne wcięcie w talii, na jej biodra, na długie i bardzo zgrabne nogi. Byłem, jak w transie. Taki widok w ten jesienny piątek był niczym powiew wiosny. Miałem wrażenie, że wszystko wokół nas rozkwitło, a ja w szczególności.
A ona stała przede mną niczym posąg i wydawała mi się być ósmym cudem świata.
– Jaka ty jesteś piękna – zdołałem wreszcie wydobyć z siebie jakieś słowa.
Zdołałem także podnieść się na równe nogi. Patrzyłem teraz prosto w oczy swojej dziewczyny.
– To mój prezent dla ciebie na Dzień Chłopaka – odezwała się tak cicho że ledwie ją usłyszałem.
– Prezent?! – zdziwiłem się.
– Pamiętam, co powiedziałeś w zeszłym roku, gdy zastanawiałam się co kupić ci na imieniny...
Teraz sobie dokładnie przypomniałem całą tę sytuację. Katarzyna zastanawiała się nad prezentem dla mnie, a ja zażartowałem, że najfajniejsze byłoby to, gdyby ona rozebrała się do naga, przywiązała w czerwoną wstążeczką i ofiarowała siebie w charakterze prezentu. To miał być żart i wówczas okazał się być chybionym, bo Kasia " strzeliła focha" i prawie śmiertelnie się na mnie obraziła. Szybko jednak o tym zapomnieliśmy, a ja nie wracałem już więcej do tego tematu. Teraz przekonałem się, że "coś" w Kaśce zostało i właśnie dziś postanowiła wcielić w życie ten mój pomysł. Oczywiście byłem bardzo z tego zadowolony, ale na razie nie mogłem wyjść z osłupienia. Wciąż pożerałem wzrokiem jej zgrabną postać.
Objąłem ją mocno ramionami i pocałowałem w usta. Oddała mi pocałunek. Trwał on długo, bardzo długo a napięcie między nami wzrastało wprost proporcjonalnie do upływającego czasu.
– Widzisz co dla ciebie robię? – spytała – wiesz, że jeszcze nikt nie widział mnie takiej, jaką ty widzisz mnie teraz.
– Tak – wyszeptałem wprost do ucha Katarzyny.
Osunąłem się wolno na kolana i przytuliłem policzek do jej brzucha.
– Kocham cię bardzo.
– Ja ciebie też bardzo kocham.
C. D. N.
Zdjęcia: www.sexeo.pl
Komentarze
Prześlij komentarz