Ciotka Hania
Leniwe, niedzielne popołudnie. Słońce dawało prawdziwy koncert. Na niebie ani jednej chmurki. Gorąco. Duszno. Porno... yyy... parno. Dookoła totalne zadupie. Żadnych rozrywek. Żadnych możliwości zabawy. Nawet knajpa była zamknięta z powodu urlopu, bo to akurat wakacyjny czas był. Koniec sierpnia. Nuda. Nuda. Dłużyzna. Wszystko ciągło, a nawet ciągnęło się, jak przysłowiowe flaki z olejem. Nie chciało mi się kompletnie nic. Nie chciałem siedzieć w domu, więc wziąłem ze sobą leżak, piwa i poszedłem na tyły, gdzie miałem przygotowane stanowisko do leniwego i całkowicie bezowocnego spędzenia najbliższego czasu.
Uwaliłem się więc na leżaku. Otworzyłem piwo i zrobiłem kilka łyków. Piwo wyciągnąłem niedawno z lodówki, więc było przyjemnie zimne. To był chyba jedyny plus. Spróbowałem wejść w internet, aby obejrzeć sobie na odpowiednim portalu filmiki dla dorosłych, ale nawet internet nie chciał współpracować. Chodził jeszcze wolniej niż ślimak. Szlag by trafił. Po pewnym czasie oczy same mi się zamknęły.
Obudziłem się w momencie, gdy w pobliżu mnie, instalowała się ciotka Hania. Fajna czterdziestoletnia babeczka, u której przebywałem na wakacjach. Lubiłem ją bardzo. Była jak najbardziej w porządku.
Hanna rozłożyła leżak. Usiadła na nim z boku i odwrócona do mnie tyłem ściągnęła górę kostiumu kąpielowego. Sięgnęła po olejek do opalania.
– Posmarujesz mi plecy? – spytała zwracając się do mnie.
Czy posmaruję? Pytanie nie na miejscu. To przecież oczywista rzecz, że z przyjemnością posmaruję jej plecy. Ochoczo zerwałem się ze swojego leżaka. Wziąłem odrobinę kremu na rękę i zacząłem rozsmarowywać go po plecach ciotki. Oczywiście nie omieszkałem zerknąć z góry na jej przód, gdzie królowały dwa sporych rozmiarów cycki. To była prawdziwa poezja. Zawsze tak uważałem. Przynajmniej od czasu, gdy widziałem je po raz pierwszy, kilka lat temu. Byłem jeszcze gówniakiem i zobaczyłem je przypadkiem, gdy ciotka przebierała się po kąpieli.
Dżizas. Jaką ja wtedy miałem minę. Szeroko otwarte oczy, jeszcze szerzej otwarta japa, natychmiastowa erekcja, która omal nie spowodowała, że moje slipy trzasnęły w szwach. Gapiłem się na ciotkę Hanię, jak na prawdziwy cud i niezwykle rzadko spotykane zjawisko. Do dziś nie zapomniałem tego widoku. Miałem go zawsze przed oczami. Nawet teraz wspomnienie wywoływało przyjemne uczucie. Efekt był taki sam jak wtedy. Znowu zachwyt w moich oczach, wzwód w majtkach. Zrobiło mi się duszno, zaschło w gardle. Poza tym lekko zaczęły drżeć mi dłonie. Ale było cudownie. Naprawdę super. Mógłbym tak jeszcze długo. I bardzo chętnie zrobiłbym to także z przodu. Ciekawe, czy miałaby coś przeciwko temu?
Możliwe, że nie. Odniosłem wrażenie, że cioteczka była niezwykle zabawowa. Krążyły opowieści, że lubi ten sport i jest w nim dobra, cokolwiek miałoby to oznaczać. Aż mnie korciło, żeby spróbować i wykonać jakiś krok w tę stronę. Jeżeli by się udało, to byłoby cudownie. Taki nieskomplikowany numerek z ciocią. Takie małe bara bara. Wow. Poczułem, że poniżej brzucha robię się jeszcze twardszy, niż byłem jeszcze przed chwilą. Spojrzałem w dół i rzeczywiście. Moje podniecenie było bardzo widoczne. Nawet ślepy by je zauważył. Ciekawe, czy Hania także je zauważyła i czy zrobiło to na niej jakiekolwiek wrażenie?
Nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby odpowiednio zareagowała. Odpowiednio, to znaczy: na początku zdziwieniem, a potem już normalnie. Przez chwilę popieściłaby go przez majtki, potem opuściła je i wzięła do buzi. W sumie: nic odkrywczego i normalna klasyka gatunku, ale jakże przyjemna.
Ciocia Hania robiąca mi loda. O, ja pierdzielę...
Wyobraziłem to sobie. Prawie natychmiast odpłynąłem w ten cudowny świat.
Uwielbiałem ten rodzaj seksu. Był prosty i nieskomplikowany. Dobrego lodzika można było zrobić właściwie wszędzie. Nie było potrzebne zapewnienie jakiś specjalnych warunków. Nawet miejsce mogło być byle jakie. Miałem kilka koleżanek, które były naprawdę biegłe w tej sztuce. Chętnie więc porównałbym te doznania. Zrobiłbym taki swoisty ranking. Po stronie cioci stało na pewno doświadczenie i praktyka. Moje koleżanki wygrywały spontanicznością, niespożytymi chęciami. Zresztą, nie wiem...
– Co ty jesteś taki nieobecny? – usłyszałem nagle, jakby z zaświatów głos ciotki, który wdarł się w moją wizję.
Dziwne, ale spłoszyłem się. Miałem wrażenie, jakbym został przyłapany na czymś bardzo wstydliwym.
– Tak się zamyśliłem.
– Widzę – uśmiechnęła się – wtarłeś już chyba we mnie cały krem. Nad czym się zamyśliłeś?
– Starałem się myśleć o czymkolwiek innym, nawet o typowych głupotach, żeby tylko nie pomyśleć o tobie i tym jak bardzo na mnie działasz. Teraz, kiedy cię smarowałem, to... – zabrakło mi słów i zamilkłem.
– Czyżbym ci się aż tak podobała?
– Mowa. Jesteś fajną babeczką, ciociu.
Dopiero teraz odwróciła się do mnie przodem i miałem okazję zobaczyć jej piersi z bliska. Ona zaś na pewno zauważyła namiot, który utworzył mój członek.
– Rzeczywiście ci się podobam – stwierdziła wpatrując się w to, co prężyło się poniżej brzucha.
– Przepraszam – powiedziałem i chciałem odejść, ale ciotka trzymała mnie mocno za biodro.
Drugą rękę położyła na moim instrumencie i masowała go delikatnie przez materiał. Jeju. Myślałem, że z wrażenia wyskoczył z butów, ale butów przecież wcale nie miałem. Podskoczyłem więc wewnętrznie wysoko do góry. Hania, nie przejmując się niczym, nadal dotykała mojego, stojącego na baczność żołnierza. Było to bardzo przyjemne. W końcu jednak znudziło jej się to i chwyciła za gumę majtek. Jednym, zdecydowanym ruchem ściągnęła je. Mój penis wyskoczył niczym diabeł z pudełeczka i kołysał się kilkukrotnie w górę i w dół. Hania uważnie się w niego wpatrywała. Dwoma palcami ściągnęła skórkę odsłaniając czerwoną i nabrzmiałą żołądź. Dotknęła jej językiem, ale bardziej skupiła się na wędzidełku napletka. Wiedziała dobrze co robi. Ta część penisa jest niezwykle czuła na doznania. Można powiedzieć i przyrównać ten niewielki fałd skórny na spodniej stronie żołędzi i szyjki, do damskiej łechtaczki. To porównanie na korzyść clitoris, bo ona przecież bije wszystkie inne części na głowę. Na mnie jednak działa. Kiedy kobieta drażni wędzidełko językiem, ja wręcz odlatuję z rozkoszy. Teraz oczywiście też tak się stało. Hania zaprezentowała całą gamę oralnych pieszczot od ostrego ssania począwszy na owinięciu językiem skończywszy. Była w tym niezmordowana. Niezwykle się skupiła na tej czynności i miałem wrażenie, że zapomniała o całym bożym świecie. Ja, nie dość, że nie pamiętałem o wspomnianym już bożym świecie, to dodatkowo nie wiedziałem zupełnie, gdzie się znajduje. W każdym razie byłem tam z Hanią. Z moją ciotką Hanią, która robiła mi niesamowitego lodzika.
Nie lubię się powtarzać, ale tu po prostu muszę to zrobić. Po raz kolejny muszę powiedzieć wszem i wobec, że było mi cudownie i wspaniale. Zajebiście...
Poczułem, że zbliżam się do końca. Wiedziałem, że za chwilę wytrysnę. Ostrzegłem o tym ciocię. Ona zaczęła masować ręką mojego członka i robiła to dość gwałtownie. Po chwili wytrysnąłem mocnym i silnym strumieniem nasienia wprost na piersi cioci Hani.
Zauważyłem, że była z tego faktu bardzo zadowolona. Zaczęła rozsmarowywać po piersiach i brzuchu moją spermę. Ja przykucnąłem przy niej i zbliżyłem usta do jej ust. Zaczęliśmy się delikatnie całować. Powiem szczerze, że właśnie tego brakowało mi od początku tego naszego "zbliżenia".
Koniec
Zdjęcia: www.sexeo.pl
Komentarze
Prześlij komentarz